To był bardzo długi i dziwny sen. Najpierw goscilam parę osób na moich urodzinach, w tym ciotke , wujka i ich syna z córka, z którymi jestem skłócona. Wracajac do snu. Nie chciałam, żeby ich córka była na mojej osiemnaste, ale jednak przyszła i się trochę wszyscy poklocilismy. Jak juz mieli wracać do swojego domu to ja weszlam do kurnika czy jakiejś stodoły, gdzie były kury, kaczki i male kotki. Ktoś rzucił jakiś czar, że nagle te zwierzęta zaczęły się do mnie przytulac, tak jakby zegnac. Jeden mały kotek zaczął mówić cos do mnie i nie chciał, żebym odeszła. Ale jak juz wyszlam to nagle zobaczylam zbliżające się tornado. Krzyknelam do wszystkich, ze idzie tornado, ale oni tylko zaczęli się śmiać, a najbardziej ta skłócona ze mną rodzina. Jednak po chwili oni tez zauwazyli i schowali się do jakiegoś domku małego. Kazali mi się pośpieszyc. W ostatniej chwili zdazylam. Jednak nie wszyscy w tym pomieszczeniu byli. Nagle odwrocilam się do małego okna i zobaczylam krew. Okazało się, ze zona mojego kuzyna ( którego wtedy nie było) razem z ich dwójka dzieci natrafili na tornado i było juz po nich. Moja mama chyba z babcia poszły w to miejsce zobaczyć ciała, ale niestety one tez na trafiły na to tornado. I każdy tak po kolei ginął. W końcu było juz po wszystkim. Zostałam tylko ja i mój tata. Weszlismy do domu (w snie to był niby nasz dom, a tak naprawdę to dom należy do mojej cioci i jej rodziny). Poszlismy do salonu, ja chyba wlaczylam telewizor na chwile. Zaczęłam plakac, ze wszyscy prawie umarli. Nagle tata otworzył jakąś komorę w podłodze i znaleźliśmy się w jego tajnym pomieszczeniu. Był taki duży ekran, ale tylko hologram czy cos w tym stylu. Klikal cis w nim i nagle go wyłączył. Powiedział mi, ze to tajemnica i, ze pracuje nad podróżami w czasie i, ze możemy się przenieść o godzinę i uratować wszystkich. Więc przenieslusmy się, ale tak jakbysmy o tym nie wiedzieli. Tornado się zbliżało i tata krzyczał, żebym szybko biegła do schowku. Kazał uciekać i sięcchować w różnych miejscach. Tak uniknęlismy śmierci. Ale to nie był koniec. Tata kazał nam wszystkim uciekać przez kładkę w stronę ulicy. I tak zrobiliśmy, a tornado było za nami. Bieglismy w stronę ulicy i kazano nam wsiąść do samochodu. Nagle jak mój tata wsiadł to samochód ruszył z bardzo szybka prędkością. Powiedział, ze to przez te podróże w czasie. Uciekalismy tak przed tym tornadem aż wyladowalismy jakoś na Mazurach. Potem dziwnym trafem znaleźliśmy się w domu. Tylko, ze okazało się, ze parę osób zmarło. Moja mama pokazała mi jak przepisala cala biblie. Pokazała mi tez, ze przy każdym nazwisku jest napisany sposób w jaki dana osoba umrze. To była dziwna biblia. Wycinala okładkę nożyczkami, ale nie wiem po co. Później poszlismy na dwór usiąść i nagle zabrzmialo trzy razy. Usłyszałam tez krzyk dziewczyny z dala. Zobaczyłam jak przybliża się do nas lawa, ale była w kolorach tęczy. Później się okazało, ze jest żraca. Spaliła trochę wlosy na ogonie mojego psa. Dostała się trochę do domu, ale rozlozylam ręcznik. Potem niby wyschła, ale nadal była wraca. Tata mi na drugi dzień powiedział, ze ta lawa wraca codziennie rano jakoś około 5-6 i wieczorem. Później tak jakby mojej mamy nie było, ze niby wtedy zmarła i plakalam. Rozmawiałam z tata i ciocia (siostra mojej mamy), ze nie dam rady napisać matury, ale oni powiedzieli, ze muszę. Najwyżej wrócę pod koniec września do szkoły. Potem jechalismy zawieźć mnie na jakiś obóz chyba do Egiptu, ale moja mama juz była z nami. Była tam dziwna młodzież. Puścili mi jakiś film, ale jak jedna dziewczyna zauważyła, ze mnie wciągnął to kazała innej wyłączyć i włączyć jakiś inny. Na ekranie pojawił się Harry Potter na TVNie. Później rodzice kazali mi im powiedzieć co się stało w domu. A ja nie chciałam tam zostać. Później jeszcze tak jakbym z kimś jechała do jakiegoś miasta nazywanego królestwem, bo domy wyglądały jak zamki. Później jeszcze snilam, ze jestem w domu i w sumie tyle.
odpowiedz