Siedziałam ukryta w łazience, gdy ktoś z mojej rodziny (konkretnie mój wujek) razem z innym mężczyzną był jakoś tak kompletnie psychiczny i maniakalny. Nie pamiętam jaki mieli ku temu cel, ale mieli taki jakby długi miecz, którym odcinali głowy (od barków, nie tylko same głowy) Nie wiem jak, ale wiedziałam, że chcą zrobić krzywdę mojej babci (mamie mojego wujka), więc udało mi się uciec, żeby ostrzec babcię, ale było za późno, żeby udało jej się schować. Babcia szła strasznie wolno i chyba nie wzięła mnie na poważnie gdy powiedziałam, że jej własny syn chce ją zabić. Babcia powoli jakoś weszła pod stół ze spokojną miną, ja próbowałam ją targać, ale bez skutku. Powiedziałam jej "babciu, ty umrzesz. Pomódl się, kocham cię bardzo" I wtedy uciekłam do drugiego pokoju i się zamknęłam, a wtedy moje 2 młodsze siostry siedziały na kanapie i oglądały bajki. Jedna z nich powiedziała: "a nam to już nie powiesz, że nas kochasz?" Dając mi do zrozumienia, że to ja zaraz zginę. Nie wiem jak, ale zobaczyłam jak odrąbują mojej babci głowę i nagle byłam znów w łazience zamknięta. Ci dwaj próbowali się do mnie dobić w strasznej furii. W końcu jeden z nich odszedł - zapewne po coś żeby rozwalić albo otworzyć te drzwi. Został tam tylko mój wujek (z którym mam dobry kontakt), więc chciałam spróbować go przekonać, żeby mnie oszczędził, ale byl za daleko, więc licząc się z tym, że mogę zginąć wyszłam z tej łazienki i podeszłam do wujka prosząc o jakąś łaskę, albo chociaż negocjacje, ale ten widząc mnie od razu wbił mi tą broń w ramię, powoli przejeżdżając na drugą stronę tym samym odcinając mi głowę.
odpowiedz