Nie wiem gdzie ten sen opisać, więc opiszę go tu. Śniło mi się, że leżałam gdzieś na łóżku i zjawiła się nagle jakaś kobieta z kilkuletnią córeczką. Dziewczynka mnie bardzo polubiła i razem się bawiłyśmy na tym łóżku. Jej matka nie była z tego zadowolona, ale nic nie mówiła. Gdy zauważyłam zdenerwowanie na jej twarzy powiedziałam tej dziewczynce te słowa: "Bardzo lubię dzieci. Swoich nie mam, bo tak wyszło." Nie wiem czemu tak powiedziałam, ale moja sytuacja życiowa jest mniej więcej taka jaka została ukryta w tych słowach. Nagle wszystko znikło oprócz dziewczynki i nagle ni stąd ni zowąd znalazłam się na sali koncertowej. Było mnóstwo krzesełek i ja siedziałam na jednym z nich a obok mnie ta mała dziewczynka. Patrzę, a tu przede mną zjawił się na scenie mój ukochany wokalista Thomas Anders, który śpiewał pięknie, cudownie się uśmiechając do mnie. Podszedł do mnie i podał najpierw dziewczynce swoją dłoń. Dziewczynka podała mu swoją małą rączkę. Potem podał dłoń mnie i zapytał po polsku: "A ty?" Bardzo szczęśliwa podałam mu swoją dłoń i ucałowałam jego dłoń. Wtedy powiedziałam mu te słowa, które chciałabym mu powiedzieć, po angielsku: "Thomas, you are the best. You are the greatest singer all over the world." Ucałowałam jego dłoń drugi raz bardzo szczęśliwa. Thomas też wyglądał na szczęśliwego. Znowu obraz zanika i znajduję się w mieście Gorlice gdzie mieszkam i gdzie się ów koncert odbywał. Chodzę po mieście i słyszę jak Thomas śpiewa. Kupiłam kilka rzeczy i chciałam wracać na salę na której nikogo nie było, ale już się zaczęło ściemniać i pomyślałam, że pora wracać do domu. Nie wiem czy tylko ja z tą dziewczynką byłyśmy na sali czy tylko ja chciałam, aby tak było. Ponownie nastąpiło przekierowanie, tym razem do jakiegoś bardzo dużego miasta, którego nie znałam. Tam najpierw zrobiłyśmy z mamą zakupy ale potem mama gdzieś zniknęła i zostałam sama. Weszłam do jakiegoś lokalu gdzie nauczyciel miał uczyć młodych ludzi angielskiego. Była tam moja koleżanka z podstawówki Agata. Podeszłam do niej i powiedziała mi, że zostaje tu tylko pół godziny a potem idzie gdzieś indziej. Zorientowałam się, że nie miałam przy sobie torebki z pieniędzmi, bo chciałam wracać do domu ale nie miałam drobnych na autobus. Pomyślałam, że pewnie zostawiłam w domu. Zaczęłam potem żałować, że nie zapytałam koleżanki czy mogłaby mi pożyczyć na bilet, gdy sobie poszła. Pomyślałam, że może mogłabym poszukać jakiegoś posterunku to policjanci może pozwoliliby mi zadzwonić do domu to może ktoś by po mnie wyjechał. Bałam się, bo zaczynało się ściemniać i nie mogłam tego posterunku znaleźć. Szłam przez miasto, wszędzie pełno ludzi. Weszłam pod jakiś dach dość długi a z niego lała się woda jakby padał deszcz. Ludzie stali pod ścianą. Było wielu mężczyzn. Wydawało mi się, że patrzą na mnie i się śmieją ze mnie. Miałam na sobie ładną sukienkę. No i na tym się sen urywa już całkowicie.
odpowiedz