A więc tak,chciałbym podzielić się z Wami moim snem i dowiedzieć sie co o nim sądzicie..Aktualnie mam 20 lat ,lecz w śnie który miałem,byłem dzieckiem jakoś 8-10 lat.
Byłem z mamą na przedpokoju i było zapalone światło ,nagle ktoś zaczął pukać do drzwi,byłem bliżej drzwi więc poszedłem sprawdzić przez wizjer kto to może być. Przez wizjer ujrzałem młodą kobietę ,jakoś 25-30 lat (dodam,że zdarzyło mi sie widzieć ją już pare razy ale tylko przez wizjer) ,gdy odszedłem kawałek od drzwi ,mama nagle włączyła latarke w telefonie ,a zza drzwi usłyszeliśmy tylko "otwórzcie drzwi,widzę,że jest ktoś w środku" ,mama się zlękła i powiedziała,żebym odszedł i nie otwierał ich. Uznałem,że tym razem otworze te drzwi,wyszedłem dosłownie 2 kroki na klatke,spojrzałem w lewo i gdy ją ujrzałem nagle znaleźliśmy sie w moim pokoju. Teraz próbując jak najłatwiej wytłumaczyć jak wyglądał pokój-4 kąty ... w 1 kącie były drzwi od pokoju ,w 2 kącie na skos siedziała na krześle ta kobieta ,w kącie 3 naprzeciw drzwi znajdowało się duże łóżko i mały dywan obok niego,a w kącie 4 znajdował się kawałek pizzy (dosyć dziwne,ale śmieszne). Moja mama siedziała na łóżku i w ciszy wszystkiemu sie przyglądała, kobieta siedziała w 2 kącie na krześle jak mówiłem ,a mnie przyparła do ściany w kącie 4 (jak to na filmach czasem bywa,że niewidzialną mocą odpycha Cie i nie możesz sie ruszyć). Odbyła sie jakaś rozmowa,dokładnie jej nie pamiętam,ale poprosiłem ją jedynie,żeby mnie wypuściła bo chciałem iść "siku" ,a tak naprawde chciałem udać sie do bezpiecznej strefy ... bezpieczną strefą było łóżko i dywan ,to były 2 rzeczy na które ta kobieta nie mogła stanąć,coś jakby okrąg przez który nie mogłaby przejść. Kontynuując,gdy puściła mnie dosłownie na chwile,zrozumiała o co tak naprawde mi chodziło i znów przyparła mnie swoją "mocą".Odbyła sie jakaś rozmowa i nagle ten "demon" jak sądze ,powiedział coś takiego "weź tą pizze bo nie moge na nią patrzeć" ,ja lekko zszokowany,wziąłem tą pizze,byłem mniej więcej 5 kroków od bezpiecznej strefy ,gdy nagle rzuciłem tą pizzą w jej twarz i skoczyłem na dywan ,ona rozwścieczona zaczęła sie drzeć co ja narobiłem,że jestem skurwysy*** itp. W śnie minęła cała noc i dochodziło do świtu (a u mnie godzina była 2:02 gdy nagle się obudziłem (lekko przerażony) i chciało mi się strasznie pić ,gdy poszedłem dalej spać ,miałem kontynuację snu ,lecz troche w innej formie. Tym razem udałem sie do innego pokoju ,w którym było tylko krzesło na środku tego pokoju ,a na nim znajdowała sie ta kobieta ze złożonymi rękoma na kolanach. Nad nią znajdował się Ciemnoskóry mężczyzna z rozłożonymi skrzydłami który ją obejmował ,jakby ją trzymał,żeby nie wstała lub nie miała zamiaru nigdzie pójść,oboje mieli zamknięte oczy i była dosłowna cisza..gdy sie obudziłem sam nie wiedziałem co o tym myśleć ,ogólnie jestem ateistą od 5 lat, byłem wierzący lecz po paru wypadkach przestałem wierzyć,po tym śnie sam nie wiem co myśleć.
odpowiedz