Od 9 lat jestem zakochana w tym samym chłopaku, mimo tego że nie utrzymujemy ze sobą żadnego kontaktu. Wielokrotnie starałam się "odkochać" ale jak pewnie wiele z was dobrze o tym wie, nie jest to wcale takie łatwe. 9 lat to dosyć sporo, a moje uczucia do niego przez ten czas stawały się jedynie mocniejsze, zamiast słabnąć. Szczerze mówiąc jestem już trochę tym zmęczona, no ale mimo wszystko go kocham i nic na to nie poradzę. Ostatnio prawie w ogóle o nim nie myślałam więc zaczęłam podejrzewać, że to już może koniec tej wielkiej miłości i że może stopniowo, powoli jakoś z tego wyjdę, a ta myśl nawet bardzo mnie ucieszyła (wierzcie mi, że 9 lat to naprawdę szmat czasu i jestem lekko mówiąc wykończona psychicznie, dlatego cieszy mnie już każda oznaka tego, że może w końcu będę mogła zamknąć ten rozdział w swoim życiu i rozpocząć nowy z kimś innym, ale mimo wszystko on nadal będzie dla mnie ważny ponieważ, zostanie mi po nim na pewno spory sentyment). Wczoraj wieczorem stwierdziłam, że muszę przemyśleć wiele spraw dotyczących właśnie jego, a powiem wam, że gdy kiedykolwiek chciałam żeby mi się przyśnił, nigdy się tak nie działo, a sam od siebie to też mi się jakoś od dawna nie śnił. Tej nocy jednak było inaczej. Przyśnił mi się, ale jakby tego było mało, śniło mi się, że leżeliśmy w moim łóżku mocno w siebie wtuleni. On całował mnie po czole i szyi, a ja wprost się rozpływałam. Powiedział mi wtedy: "Już się nie mogłem tego doczekać. Tak bardzo tęskniłem za twoją bliskością". Od razu po tym się obudziłam. Może to taki zwykły sen, ale od samego rana nie daje mi on spokoju. Moje myśli, że może z nim koniec, nagle gdzieś odpłynęły i teraz cały czas o nim myślę. Nie wiem czy ten sen ma jakiekolwiek znaczenie, ponieważ przez to 9 lat miewałam różne sny z jego udziałem i wiem że w większości nic nie znaczyły, ale mimo wszystko postanowiłam się z wami nim podzielić i zachować nadzieję, że mimo wszystko jeszcze kiedyś nam się ułoży.
odpowiedz